Wreszcie ukończyłam ,narzuta patchworkowa ,gigantyczna bo ma wymiary 275 cm x 275 cm , to chyba coś największego co do tej pory uszyłam.
Wzór był obliczany do konkretnego wymiaru,nie było łatwo. Całość pikowana lotem trzmiela ,pikowanie to była masakra . Nie wiem czy istnieje jakiś łatwiejszy sposób na pikowanie takiej płachty na zwykłej maszynie. Bolały mnie ręce i barki jakbym była po siłowni ;)
Cieszę się że wreszcie szycie dobiegło końca :)
Oto ona :
I na koniec ja , przy mojej pracy :)
Wow!!!! Narzuta naprawdę robi wrażenie! Ostatnie zdjęcie pokazuje jaka jest wspaniała :) Narzuta taka wielka, a Ty taka malutka przy niej ;) Nawet się nie domyślam ile pracy i cierpliwości trzeba było włożyć w takie dzieło, tym bardziej podziwiam.
OdpowiedzUsuńJest niesamowita! Ileż ona pracy kosztowała Cię! Piękna!
OdpowiedzUsuńAle piękna :) i wielka:) Gratuluje wytrwałości i siły przy pikowaniu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za słowa uznania :) W sumie zaczęłam ją rok temu ,ale były długie przerwy bo szyłam inne rzeczy w międzyczasie :) Nie wiem czy jeszcze kiedyś się podejmę takiego gabarytu ;)
OdpowiedzUsuńjest piekna, nie pamietam czy na forum napisałam, ale taki kolos tak cudownie wypikowany- fantastycznie się prezentuje i żadne zakładki na spodzie się nie liczą! nie wiem dlaczego w hand made jest teraz takie dążenie do perfekcjonizmu, wiem że dla kogoś szyje się zupełnie inaczej i te rozterki tez pamiętam :) ale ostatnio rozkoszuję się powrotem do korzeni, matki quilterki kiedyś dawno temu na pewno żadnych rozterek na temat zakładek nie miały ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ,być może przesadzam z tym że na spodzie coś wyszło nie tak, kiedyś nie było linijek ,szablonów i mimo to quilt wychodził pięknie ,masz rację :)
Usuń